Criar um Site Grtis Fantstico
Voir ce film Patchwork 1280

Świat łat - patchwork, szycie, szycie.

Jakiś czas temu znalazłam kilka zaczętych bloków cathedral windows. Ale, jak wiadomo, żeby było widać efekt, praca musi być skończona. Toteż zabrałam się do szycia. Bloki tworzone są najbardziej tradycyjnym sposobem, bez żadnych uproszczeń i trików. Wszystko jest szyte ręcznie. Żeby bieżnik wyglądał jeszcze lepiej, w najbardziej newralgicznych punktach, czyli w miejscach łączenia czterech części - przyszyłam jojo. Bieżnik nie zawiera ociepliny ani podszewki na lewej stronie.


A tutaj zbliżenie:


Następny post po wycieczce - może wrzucę jakieś zdjęcia.

Tym wpisem odkurzam blog częściowo zasnuty pajęczynami. Żyję, pracuję w trochę zwolnionym tempie. Na dowód tego wstawiam dwa aniołki, z których jeden został podarowany jako dodatek do komunijnego prezentu, na którą to uroczystość niedawno zostaliśmy zaproszeni. To ten cały biały.


A tutaj butki, zrobione z białego filcu:


I jeszcze złotą nitką imię bohaterki uroczystości i data.

A poniżej aniołek, który został w domu, patrzę na niego z przyjemnością. Może dlatego, że lubię białe hafty, a może też podziwiam jako całość.


Następny wpis pewnie będzie o wycieczce, bo za tydzień wybieramy się na Bałkany :)

Torebka dla wnuczki, ten właśnie kotek został wybrany i taka miała być wewnątrz. Właścicielka już ma ją u siebie - torebka z radością została zaakceptowana. Bardzo mnie to ucieszyło.
Samo szycie to prosta sprawa, najgorszy jest moment połączenia wierzchu z podszewką. Jakoś mi się to trudno szyło. Być może pasek jest za mało sztywny - ale to wyjdzie w użytkowaniu. Wielkość torebki to 3/4 arkusza A4.

Wspaniała wystawa pod tytułem "Patchwork na Łasztowni" w pięknym, klimatycznym miejscu Tyle najlepszych polskich quiltów zebranych razem. Jakim sposobem udało się to trzem niesamowitym osobom: Karolinie. Jolci i Agnieszce zorganizować, to ja nie wiem. W każdym razie 7 lutego odbyło się uroczyste otwarcie, a wystawa będzie trwała do 21 lutego.
Wyrazy wielkiego uznania dla Organizatorek, to naprawdę wielkie i wartościowe wydarzenie. Znalazły się też na niej moje dwie nieduże makatki, ale w jakim doborowym towarzystwie! Długo zwlekałam ze zgłoszeniem, a potem się okazało, że jest za mało miejsca. Zresztą i tak nie wiedziałabym, co zgłosić, tyle mam tego w domu.

A tutaj Ratusz Zamojski:


To już czwarta wystawa, w której biorą udział moje prace.
Najpierw była indywidualna (tylko moje prace) w 2011 r. w Książnicy Zamojskiej, następnie w Krakowie organizowana przez Berninę tutaj i w Berlinie, piękna relacja Ani Sławińskiej tutaj
Jeszcze raz bardzo dziękuję Organizatorkom za całokształt :)

Przypomnę kilka moich makatek, szytych tak jak fractured quilts. Dla mnie to są odbicia, mżenia, drgania. Lubię ten sposób szycia. Niesamowity efekt, osiągnięty zostaje przez cztery razy powtórzony ten sam motyw, odpowiednio złożony, pocięty i zeszyty następnie powtórnie pocięty i znowu zeszyty. Końcowy efekt zależy głównie od wzoru tkaniny. Ja dysponowałam tylko takimi, jak poniżej.

Wodne impresje: tutaj górną część stanowi motyw, z którego stworzyłam część dolną :)


Dziękuję wiernym czytelniczkom i komentatorkom :) To mobilizuje i zachęca do dzielenia się :)

Łapki do garnków z owocowych szmatek na dobry początek nowego roku. Co prawda szyłam je już kilka razy, ale tak kolorowych jeszcze nie miałam. Żeby były wygodniejsze w użyciu zmniejszyłam ich wielkość. Prezentują się tak:

A tutaj cały komplet:


Pozdrawiam wszystkich, których ścieżki prowadzą przez mojego bloga, którzy zostawiają czasami kilka słów komentarza. Słowa te dodają wiary, że moje szycie ma jakiś sens.

Cudownie jest móc znowu pisać bloga i dzielić się swoimi pracami czyli wreszcie być w stanie cokolwiek uszyć. Tym razem przeżycia szpitalne, związane z chorobą mojego męża wymazały mi z życiorysu prawie półtora miesiąca. Na szczęście teraz tylko rekonwalescencja. Obiecałam sobie, że muszę wstawić cokolwiek uszyję teraz, po tej przerwie. Mikołaje z tutoriala Hung(a)ry for quilt. HunPolko, dziękuję Ci za ten świetny opis, chwilowo tylko takie coś jestem w stanie uszyć.

Tutaj całe urocze stadko:

A tutaj duże i małe :)


Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które zaglądały tu do mnie, pomimo mojego milczenia (przeżyłam ciężki czas). Pozdrawiam z całego serca :)

Tyle się działo, że aż nie wiem od czego zacząć. Festiwal Twórczo Zakręconych w Krasnymstawie, tam przed południem pokazałam ręczne szycie aplikacji, to znaczy jeden ze sposobów, ten z freezer paper i krochmalem. Jako wzór posłużył mi "Winogronowy wieniec".


Przygotowałam też przykładowy bloczek z ręczną aplikacją i cały przegląd akcesoriów do ręcznego szycia. Pisałam o nich TUTAJ


Po południu dalszy ciąg ręcznego szycia. Tym razem "Cathedral windows". Też tylko jeden ze sposobów.

Taki blok miałam przygotowany:

A ten poniżej to kawałek UFO, który mam nadzieję, że niedługo skończę.

W podsumowaniu napiszę, że jestem zadowolona z udziału w tym Festiwalu. Trafiłam na przemiłe osoby, które zainteresowały się ręcznym szyciem, To dla mnie ewenement, bo w obecnych czasach szycie kojarzy się mi się zawsze z maszyną do szycia. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać trochę mojej wiedzy i doświadczeń. Było bardzo sympatycznie. Gdyby któraś z Pań miał jakieś pytania - proszę dzwonić albo pisać :)

Dziękuję też organizatorom Festiwalu Twórczo Zakręconych za wszystko, począwszy od słodkiego prezentu zaraz na wstępie.

Szycie ratusza okazało się nie lada wyzwaniem. W pewnym momencie byłam bliska rezygnacji na korzyść Bramy Szczebrzeskiej, ale resztki ambicji mi na to nie pozwoliły. Właściwie sama się zadeklarowałam, że uszyję a potem dopiero zaczęłam się zastanawiać nad sposobem. Morando też oberwał, bo przecież mógł zaprojektować coś prostszego. A w tym wszystkim chodziło o pewien tajny projekt. A potem zamarzył mi się mój własny Ratusz. Więc go mam:


Tutaj ten wysłany, będzie elementem większej pracy, w doborowym towarzystwie zresztą:)


A tutaj dwa ratusze, jeden gotowy do wysłania a drugi w trakcie pracy:


Gdyby ktoś zechciał zobaczyć kilka zdjęć Zamościa po rewitalizacji - to zapraszam TUTAJ
Pozdrawiam wszystkich gości!
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem :)

Na wczorajszym wernisażu wystawy Joli, która prowadzi bloga Niecodzienny-nieco-dziennik zachwyciłam się cudowną imprezą. Obejrzałam zgromadzone tam makatki kuchenne z połowy XIX i XX wieku, które Joli udało się ocalić od zapomnienia. Oto niektóre z nich:


Oprócz tego biżuteria koralikowa, inspirowana haftem zamojskim, oparta na kolorach czerwonym, czarnym i białym. Podziwiałam złote ręce Joli, zachwytom nie było końca. Wszystko wspaniale i pomysłowo eksponowane.

Oprócz tego było też coś dla ciała w większości przygotowane przez Jolę, ale była też i specjalność Darii z bloga Majdawel :

Ale to jeszcze nie koniec atrakcji, bo jeszcze koncert zespołów lokalnych: Roztoczanki i Wójtowianie:

Impreza fantastyczna, wspaniale poprowadzona przez Panią Dyrektor Krasnobrodzkiego Domu Kultury, znamienici goście, nawet pan Burmistrz. Jolu, bardzo Ci dziękuję za zaproszenie, ta wystawa była dla mnie wielkim przeżyciem:)